Kiedy zrobiło się chłodno i spadły prawie wszystkie liście z drzew, Ty czujesz brak energii i jak nigdy nie chce Ci się wyjść z domu na trening?
Jak biegać jesienią i się motywować? Opowiem krok po kroku.
Pamiętam, kiedy kilka lat temu zaczynałam moją przygodę z bieganiem, naturalnie wyszłam z założenia, że jesienią nie robię przerwy. Okazało się to dobrym pomysłem, z perspektywy tego czasu, mogę powiedzieć, że chyba nic nie wpłynęło tak na moją odporność jak treningi na powietrzu przez cały rok. Dzisiaj jednak nie o tym, to temat który poruszę innym razem. Siedząc na kanapie, pod ciepłym kocykiem, z kubkiem aromatycznej herbaty słyszysz w kółko, że motywacja jest wszędzie, wystarczy po nią sięgnąć „odpalając” na przykład odpowiednią apkę w telefonie i tyle. Nie wiesz o co chodzi, ale na Ciebie to nie działa? Spokojnie, gdyby było to takie proste, to myślę że nie dostawałabym tyle pytań od Was i dzisiaj nie pisałabym o tym.
Mój przepis jest krótki i prosty, mieć swój plan działania i trochę dyscypliny. Tak, tak dyscypliny! Jak to się stało, że miało być o motywacji, a ja piszę o dyscyplinie? A no dlatego, że motywacja to piękna sprawa, jednak wystarcza na krótki czas. Działa na początkowym etapie przygody np. ze sportem/bieganiem, w chwili gdy energia nas rozpiera i wszystko jest nowe, ekscytujące, niesie nas na swoich skrzydłach, wydaje się być niezniszczalna i nagle koniec. Przychodzi ponury jesienny dzień, za oknem deszcz, wiatr, ciemno, zimno i to właśnie w tym momencie „uratuje” Cię dobry plan i dyscyplina. Kiedyś podjąłeś decyzje, że chcesz biegać cztery razy w tygodniu, że przynajmniej 3 razy pójdziesz na siłownię albo wykonasz plan treningowy, który umożliwi Ci zdobycie nowej życiówki na wiosnę, to się tego trzymaj. Nie skupiaj się zbyt długo nad samą chęcią wykonania treningu. Wiesz, że wg planu po powrocie z pracy, powinieneś się przebrać i zacząć ćwiczyć, więc zrób to. Może początek treningu nie będzie spektakularny, może będziesz czuł, że to nie 100%, a nawet nie 80% tego co mógłbyś zrobić, ale uwierz, na końcu i tak czeka na Ciebie nagroda. Radość po treningu, jaką dadzą Ci endorfiny i świadomość pokonania „własnego lenia” będzie ogromna. Nie za każdym razem musi być to aktywność godna mistrza 😉, niekiedy już wyjście z domu, przewietrzenie umysłu, rozprostowanie pleców, rozruszanie nóg i oczyszczenie głowy to dobry pomysł. Nie daj się jesiennej chandrze, dbaj o swoją aktywność, a Twój organizm na pewno Ci za to podziękuje. Będziesz zdrowszy, wróci ten pogodny nastrój i energia, która chwilowo uciekła wraz z wakacyjnym słońcem. Powodzenia, trzymam kciuki.
Kurczaki zgodzę się z Tobą, jak zaczynałem biegać to robiłem to w każdą pogodę. Po kontuzji, którą doznałem dość bardzo się to zmieniło. Mam tak ogromne problemy z motywacją, że szkoda gadać. Raz mi się nie chce raz nie. A jak mogę to zrobię wszystko by mieć jakąś wymówkę.
Zgadza się, dlatego w takich sytuacjach ratuje mnie plan treningowy 🙂
Samodyscyplina to matka każdego sukcesu. Bez niej nie da się osiągnąć niczego co ma jakąkolwiek wartość. Też mam problemy z motywacją, zwłaszcza jeśli za oknem pogoda nie rozpieszcza. Dlatego właśnie pracuję nad samodyscypliną. Swoją drogą polecam bardzo ciekawą książkę Briana Tracy – Nie tłumacz się. Działaj!
Ja do niej zaglądam regularnie i zawsze pomaga 🙂